Funkcjonalność społeczna, funkcjonalność społecznościowa

Jakiś czas temu (do czego bez bicia się przyznaję), zupełnie zaniedbałem moją stronę o fotografii (przy okazji zapraszam: fotografia ślubna na fotosekunda.pl), na rzecz innych działań – to jest głównie robienia zdjęć….

Usprawiedliwiam to faktem, że najlepsza definicja sesji komercyjnej jest taka, że robi się ją dla klienta a nie dla bloga. Tkwi w tym pewna pułapka bo jak wiadomo im więcej na blogu, tym więcej klientów. Niestety wrzucenie kolejnego reportażu zajmowało mi masę czasu – budowa galerii, eksport na serwer, budowa od nowa galerii bo jak zwykle o czymś zapomniałem, stworzenie artykułu z opisem, wklejenie galerii. Rozwiązanie jest tyleż odkrywcze, co zaskakujące.

Wystarczy spojrzeć na zagadnienie z perspektywy społecznościowej. Setki bardzo funkcjonalnych serwisów poniosło porażkę bo były w zamyśle funkcjonalne „społecznie” czyli dla odbiorców. Kogoś, kto chce wejść, zobaczyć, przy okazji pooglądać reklamy i wyjść. Tymczasem okazuje się że serwis który bazuje na pojawianiu się w nim nowej, ciekawej treści, powinien być funkcjonalny przede wszystkim „społecznościowo” czyli dla jej dostarczycieli. Facebook czy Twitter charakteryzują się właśnie tym, że najfajniejsze jest tam dodawanie treści (bo w praktyce oznacza budowę serwisu i motywację dla znajomych by go odwiedzali).

A zatem: zbuduj serwis społecznościowy… dla siebie!
Całą filozofia to sprawić żeby dodawanie nowych wpisów było fajne samo w sobie. Będzie trudniej? Będzie drożej? Pewnie tak…

Osobiście nie do końca ufam takim na przykład fotografom, którzy twierdzą że zarabiają na swym artystycznym geniuszu 4tys. za sesję (dobrym przykładem jest fotografia ślubna) i w dodatku robią ich masę – a nie są w stanie dokonać jednorazowej inwestycji (rzędu tych samych 4 tysięcy!) w wygodną w obsłudze i zoptymalizowaną pozycjonersko stronę którą przecież robi się na lata.

Co z osobami które zarabiają mniej? Prawda jest brutalna – kto zarabia mniej, musi inwestować więcej (między innymi po to, by pozyskać zlecenia).

Mam nadzieję że przedstawiona tu perspektywa „społecznościowa” pomoże Ci w nowym świetle zobaczyć swój biznes. Pozornie przypadek jest skrajny – bo omawiana tu społeczność (rozumiana jako dostarczyciele treści do witryny), jest dość wąska i składa się… ze mnie. Jak widać prawidłowość działa i tutaj. Bo prawda jest taka, że jeśli budowanie treści strony będzie dla pracowników fajniejsze niż siedzenie na Facebooku – to będą budować stronę zamiast siedzieć na Facebooku.

Jeden komentarz

  1. Zauwazyłęm że zupełnie inaczej się czyta socjologów a co innego praktyków. Socjolog czy glacjolog będzie chętnie podawał fakty – w zakresie tego który jego kolega w którym roku napisał jakies bzdety na ten temat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *