Chcesz rzucić korpo i zacząć się realizować? Może nawet utrzymywać się z tego? Jeśli tak, to pewnie chcesz się szybko nauczyć rzemiosła.
Ale czy zdarzyło Ci się trafić na szkolenie gdzie prowadzący tylko gadał? Albo wprost przeciwnie – podzielili was na grupy, postawili przez wami modelkę i kazali focić bez żadnych dalszych instrukcji? A może zaliczyłaś szkolenie gdzie kilka osób równocześnie fotografowało jedną modelkę bijąc się o jej uwagę, czego efektem były zdjęcia na których zawsze patrzy w inna stronę?
Witaj na rynku polskich pato-szkoleń fotograficznych, gdzie szkolić każdy może, jeśli tylko potrafi wynająć modelki i studio a jak masz nazwisko i charyzmę to wystarczy wynająć salę w hotelu.
Czerwone flagi – jakie praktyki szkoleniowe powinny Cię zaniepokoić?
Warsztaty bez praktyki, „warsztaty w formie wykładu”
Warsztaty w formie wykładu to leczenie kogoś w formie przekazania wiedzy o chorobie (umrze pan za rok) zamiast podania lekarstwa. Wykład to forma wiedzowa która najlepiej nadaje się do tego by „przeczołgać” studentów.. Warsztaty to forma szkoleniowa, polegająca na robieniu czegoś w celu nabycia umiejętności. Ciekawostka – dlatego na warsztaty mówimy „warsztaty”.
Niestety z pracą fotografa jest tak, że wymaga umiejętności, nie wiedzy; podobnie jak praca szkoleniowca polega między innymi na umiejętności rozróżnianiu umiejętności od wiedzy.
Znakomitym przykładem jest „wiedza” o kadrowaniu. Dostajesz informację, że ważny element obrazu powinien wypadać w jednej trzeciej kadru, dzięki czemu robiąc zdjęcia będziesz posługiwał się wiedzą, zamiast rozwijać subiektywne poczucie piękna. Co oznacza że nawet nie posługujesz się właściwą półkulą mózgu! Wiedza (jak znajomość recenzji sprzętu) pomoże Ci kupić najlepszy aparat (naprawdę to nie, ale tak by było w idealnym świecie gdzie recenzje nie są kupowane za $) Do zrobienia dobrego zdjęcia potrzeba praktycznych, wyćwiczonych umiejętności i pamięci mięśniowej.
Warsztaty w formie wykładu, to nie warsztaty tylko gawęda / klehda / bajanie i to nie trener / instruktor tylko klehdarz / bajduła. Tak, klehdarz się mówi się; specjalnie dla Ciebie sprawdziłem to na Wikipedii.
Szkolenia dla wszystkich?
Warsztaty dobre dla zaawansowanych nie będą dobrze dla początkujących. Warsztaty dla początkujących nie będą dobre dla zaawansowanych. Jest jeden powód robienia szkolenia dla wszystkich czyli strach że kogoś zniechęcisz i hajs się nie zgodzi. Żeby było dobrze, to musi być jeden spójny proces który zaangażuje Cię i przeprowadzi przez kolejny fazy cyklu uczenia się; od informacji, przez wdrożenie w życie, do refleksji. Wiążą się z tym 2 rzeczy:
badanie potrzeb uczestnika
Nie musi to być profesjonalne badanie potrzeb, ale warto zapytać jaki jest poziom i cele uczestnika. Nawet licząc się z tym że w danej sytuacji będzie trzeba skierować gdzie indziej. Trochę tak jak chirurg musi być gotowy poinformować pacjenta ze nie potrzebuje on operacji na otwartym mózgu tylko normalnie, psychiatry.
ewaluacja po szkoleniu
Jak wyżej, to nie musi być profesjonalna procedura z 10-punktową ankietą. Ale trzeba koniecznie zapytać po jakimś czasie jakie uczestnik odniósł korzyści. Ja zadaję 4 pytania, z czego pierwsze, najmniej ważne brzmi: czy było fajnie? Resztę pytań zdradzę Ci pod koniec wpisu.
Jak nie być pewnym siebie?
Jak sobie (nie) radzić z hejtem?
Jak nie mieć dobrych wyników?
Brak wskazówek od prowadzącego
Brak wskazówek i tylko zamknięcie uczestników w pomieszczeniu z modelkami i podzielenie ich na grupy to szkolenie z… dzielenia się na grupy. Każdy kto miał WF w podstawówce umie się dzielić na grupy i bez tego.
Brak portfolio osoby uczącej (w modelu eksperckim)
Wolałbym trafić na warsztaty kierowane przez dobrego szkoleniowca niż dobrego fotografa. Dlaczego? Bo potrzebuję się uczyć a nie żeby mi ktoś zrobił zdjęcie. Ale jeśli szkolenie jest w modelu eksperckim, to ta osoba musi znać się na rzeczy, tym samym mieć portfolio w którym można zobaczyć że jakieś zlecenia fotograficzne robiła.
Brak dostosowania form szkoleniowych
Do każdego rodzaju kompetencji jest odpowiednia forma. Wykład, dyskusja, ćwiczenie, prezentacja, scenka.. Ludzie uczą się w cyklach i każdy etap cyklu ma swoje metody.
W każdej formie szkoleniowej (warsztaty, seminarium itp) formy muszą być zróżnicowane, tyle że na przykład w warsztatach będzie minimum wiedzy i refleksji a maksimum praktyki.
Tak, tak, jeżeli byłeś na warsztatach i nie było tam przewagi praktyki to zostałeś oszukany.
Brak realizacji 100% programu
Program szkolenia to umowa między osobą szkolącą a szkoloną, z której należy się wywiązać. W szkoleniach biznesowych, brak zajęcia się jednym z wymienionych punktów może skutkować żądaniem zwrotu pieniędzy przez klienta.
Choć sam otwarcie informuję że programy szkoleń na mojej stronie są ramowe i przykładowe (jak tutaj) ale przed właściwym szkoleniem dostajesz program właściwy, za który ręczę
Kombatanckie opowieści
To działa tak: jeśli instruktor wzbudza w Tobie refleksję, prawdopodobnie jesteś w drugiej fazie cyklu Kolbe`a (model uczenia się); jeśli instruktor głównie dzieli się refleksjami – prawdopodobnie jesteś w dupie.
Ewentualnie na spotkaniu rocznicowym w domu artysty weterana (nie żebym miał do do artystów – weteranów (jak nie szkolą (i nie wstawiają poczwórnych nawiasów))))
Szkolenie, warsztaty czy kurs? Które jest które?
Szkolenie – krótka forma edukacyjna (do 2 dni) – może mieć formę warsztatów lub nie
Warsztaty – rodzaj szkolenia polegający na robieniu czegoś w celu nabycia umiejętności. czyli nie na słuchaniu wykładu, w celu nabycia wiedzy. Czyli niczego, bo cała wiedza i tak jest na TouTube.
Kurs – forma szkoleniowa która ma przynajmniej 16/32 godziny szkoleniowe (zależnie od wersji). Niektórzy przyjmują że kurs to taka forma, gdzie uczymy czegoś od podstaw. Na pewno kurs jest bardziej kompleksowy a szkolenie wycinkowe.
Czym się NIE kierować wybierając szkolenia fotograficzne?
Opinie. Wiem że to śmiała teza, ale moim zdaniem nie należy się kierować tym, co ludzie piszą na grupach internetowych. To działa jak lejek sprzedażowy. Jeśli na szkoleniu było 10 osób z czego 3 zadowolone i reszta zawiedziona – na grupie fotograficznej będą odpowiadać te 3 zadowolone bo reszta po prostu tu nie dotrze.
Czy było fajnie? Uczestnicy mają tendencję do oceniania na podstawie doznań na szkoleniu i tego czy „było fajnie”, no bo przecież jak było fajnie – to fajnie. A to tylko pierwszy i najmniej ważny etap ewaluacji szkolenia. Oczywiście uczestnicy są najbardziej zadowoleni po szkoleniach motywacyjnych. Ten chwilowy wzrost motywacji (a zaraz potem jej spadek z samego nieba na ryj) jest wadą tych szkoleń nie zaletą. Podobnie jednorazowo zachwycają eNLPowe pseudo-szkolenio-mózgojeby, ale też choćby dobry stand up.
Nierealne cele. Naucz się fotografii buduarowej w 2 dni. Zostań fotografem ślubnym po 1 dniowych warsztatach (w formie wykładu)… To się nie stanie. Jedynym mierzalnym efektem będzie ubytek środków na Twoim koncie.
Czy szkolenie z fotografii musi prowadzić dobry fotograf?
Tego nie wiem, na szczęście ja jestem dobry więc nie mam z tym problemu!
A serio, oto filozoficzne pytanie kim jesteś, kiedy jesteś kimś, kim jesteś… Czy szkoląc z fotografii jesteś szkoleniowcem czy fotografem? A po co przychodzą klienci: żeby się czegoś nauczyć czy po zdjęcie?
Modelki na warsztatach – prawda jest taka że z doświadczoną modelka pracuje się CAŁKOWICIE inaczej niż z klientką indywidualną (to taka, co płaci za sesję). Inaczej z punktu widzenia potrzebnych umiejętności, relacji, jej zachowania na sesji, pozowania, zarządzania czasem i sposobu przekazywania zdjęć. I jeśli umiesz coś zrobić z modelką to nadal nie umiesz tego zrobić z klientką.
No i modelka zapłaci ci za zdjęcia wtedy kiedy księża w kościele zaczną rozdawać kasę zamiast zbierać.
Oczywiście przychodzą po umiejętności. Dlatego prowadzącym musi być ktoś, kto sprawnie zarządza procesem nabywania kompetencji. A to, czy ta osoba musi się znać na fotografii to zależy od przyjętego modelu szkolenia:
Model ekspercki
Uczysz czegoś, na czym się znasz i robisz to dobrze. Model mocno dyrektywny gdzie uczestnik często dostaje gotowe rozwiązania (rób tak, nie rób tak) – tu niestety trzeba się znać na swoich fachu.
Model facylitacyjny
Nie dajesz rozwiązań tylko wydobywasz je z uczestników. W ten sposób można zrobić szkolenia z rzeczy na której się nie znasz. Ale uwaga, trzeba znać się na procesie grupowym i facylitacji.
Model coachingowy
W modelu tym z założenia pracuje się na zasobach które posiada klient. Dobrze jeśli caoch zna branże i specjalizuje się pracy z daną branżą (wie co działa) chociaż nie musi sam być specjalistą.
Ja uczę rzeczy które robiłem w praktyce (jak fotografia ślubna, fotografia dla klientów indywidualnych). Ale to nie działa 1:1, najlepsze wyniki mają moje warsztaty z obsługi trudnego klienta. Moje dobre wyniki biorą się stąd że przez lata wypracowałem dobrą metodyką szkolenia a nie z faktu że obsługuję trudnych klientów na co dzień.
Model gruppisowy
Takiego to akurat chyba nie ma, ale mogę sobie wyobrazić czy ktoś wybiera się na czyjeś szkolenia tylko dlatego że prowadzący jest kimś znanym – aktorem, prezenterem, ogólnie gwiazdą. Taka osoba zwykle nie jest specjalistą od szkoleń ale takie spotkania też mają sens. Mogą działać przez podświadome modelowanie kogoś, kto jest Twoim idolem. Słuchanie kogoś, kogo podziwiasz wpływa na coś, co edukatorzy nazywają postawą i co jest definiowane jako gotować do podejmowania określonych działań.
Czym się, dla odmiany, kierować?
Jeśli śledzisz mój antyporadnik to wiesz, że jestem na nie i wolę pisać czego nie robić. Na pewno kierując się powyższymi wskazówkami masz szansę uniknąć wielu rozczarowań.
Pewnie w kilku miejscach moje twierdzenia mogą wydawać się zbyt dosadne bo głównie zależy mi na obaleniu kilku mitów z światka foto-szkoleń. Na przykład kiedy piszę że liczą się tylko umiejętności a wiedza jest zbędna, no to w sumie też jest wiedza.
Ale do rzeczy. Moja rada na wybór dobrego szkolenia to po prostu wykonać ewaluację nie tylko na pierwszym poziomie (czy mi się podobało), ale jeszcze na kolejnych 3. Wbrew pozorom to nie takie trudne. Po prostu znajdź losowych uczestników którzy skończyli dane szkolenie i zapytaj nie tylko o to, czy było fajnie ale również:
- czego się nauczyłeś?
- co z tego, czegoś się nauczyłaś wdrożyłeś w życie?
- Jaki miałeś zwrot z inwestycji? Masz już listę rzeczy, które wdrożyłeś w życie. policz teraz ile one dla Ciebie zarobiły?
Oczywiście zarobić można nie tylko pieniądze, mierzalne zyski mogą mieć różne rodzaje:
Co jest można mierzyć?
(tylko bez głupich żartów proszę) Zmierzyć sobie można jeszcze:
- Czy wzrosła ilość klientów?
- Czy robić większy odsetek poprawnych technicznie zdjęć?
- Czy czas na selekcję się skrócił?
To wszystko i tak w bliższej lub dalszej perspektywie przekłada się na zysk finansowy. Jeśli nie zarabiasz na fotografii to masz więcej czasu na to coś innego, na czym zarabiasz 🙂
Na pewno zyskasz szukając korzyści mierzalnych zamiast subiektywnego poziomu zadowolenia.
That`s all folks!
Masz jeszcze jakiś pomysł na mierzenie realnych korzyści ze szkoleń foto? Napisz w komentarzu, żebym wiedział że warto było się produkować i tworzyć ten wpis!
Jeśli chcesz rozwijać swoje umiejętności fotograficzne lub kreatywne, zapraszam tez na moją stronę o szkoleniach, zawsze chętnie pomagam w tworzeniu planu szkoleń dostosowanych do Twoich potrzeb,
Oczywiście jeśli uważasz że treść się przyda komuś z Twoich znajomych, zapraszam do udostępniania i dzielenia się!