Jak sobie nie radzić z hejtem?

O radzeniu sobie z hejtem powiedziano już wszystko. Osobiście uważam że trzeba przede wszystkim umieć sobie z nim „nie radzić”. Serio!

Zanim opowiem ci dlaczego, powrócę do zamierzchłych czasów, kiedy w Krakowie na Floriańskiej można było usłyszeć „tanio okazja skarpety polecam” a Talibowie w amerykańskich filmach to byli „smagli, honorowi wojownicy” a nie zwykłe skurwysyny. To były czasy kiedy do pierwszego w Polsce McDonalda stało się w długiej kolejce, tak jak ja i inni studenci na uczelni staliśmy w kolejce do pracowni komputerowej, by poczytać w Internecie trochę bluzgów napisanych przez prawdziwych żywych ludzi. Warto nadmienić że hejt był dla nas łatwiej dostępny na zagranicznych forach, bo polski, ojczysty, niestety dopiero raczkował. Tym samym był w dodatku elitarny bo trzeba było znać języki.

Kiedy na polskim kanale IRC czy w usenecie, napotykaliśmy kogoś kto mocniej odbiegał od normy, koleżanki jeszcze przez wiele dni potrafiły sobie opowiadać o co głupszych czy bardziej chamskich tekstach i z wypiekami na twarzy wymieniały się namiarami na co ciekawsze miejsca żeby następnie zaśmiewać się do łez, jak ktoś może być głupi.

A dzisiejsza młodzież? Dziś wszyscy mają tyle hejtu na ile mają ochotę i jeszcze narzekają. To luksus! Myśmy musieli się bić o komputer żeby poczytać chamskie komentarze. I to było cudowne i ekscytujące, bo wiecie, na co dzień wszystkie interakcje nudno i schematycznie a tu można było bezkarnie sobie pobluzgać, w dodatku często koledze który siedział przy komputerze obok – to było najlepsze z wszystkiego!

Jak nie być pewnym siebie?
Jak nie mieć dobrych wyników?
Jak nie wybierać szkolenia z fotografii?

I to moje pierwsza refleksja, choć debile już istnieli „za naszych czasów”, to myśmy traktowali net jako ciekawostkę a nie jako miejsce normalnych interakcji społecznych. Także czasem warto przestać mieszkać w nim mieszkać i się wyprowadzić. Sam hejt potrafi być całkiem zabawny, a radzić sobie należy nie z samym hejtem tylko z postrzeganiem go. Czyli de facto ze sobą.

Dlaczego właściwie siedzisz przy kompie zamiast być teraz na spacerze dotleniając swoje zasiedziałe dupsko? Hejter się troszczy i chce ci uprzykrzyć czas bezmyślnego gapienia się w ekran – dla twojego dobra.

Trochę bardziej na poważnie, może i powyższe wywody są nieco pokrętne ale są dowodem że nie same hejty są problemem co ich postrzeganie.

hejt w Internecie - ilustracja

Jak algorytmy promują głupotę?

Facebook

Facebook promuje głupie i chamskie komentarze bo na nich zarabia. Głupie, krótkie odpowiedzi, powodując silniejszą reakcję u czytelnika, a więc też większe zaangażowanie (więcej odpowiedzi, reakcji). Tym samym mocniej przykuwają uwagę do komputera i powodują że mocniej przeżywamy sytuację. Oznacza to że odbiorcy obejrzą więcej reklam i będą na nie bardziej podatni.

Dlatego Facebook pokazuje głupie komentarze wyżej na liście, równocześnie „zakopując” mądrzejsze (bo dłuższe, trzeba się skupić, mogę powodować największe niebezpieczeństwo, czyli że ktoś, nie daj Boże, odklei się od kompa i zastanowi nad sobą).

Google

Google przyznaje się że bardziej docenia strony o większej ilości ruchu i większym zaangażowaniu użytkowników (mierzonym choćby liczbą komentarzy). Najprostszy sposób na uzyskanie większej ilości komentarzy lub odpowiedzi na forum to wyhodować na portalu kilku hejterów którzy będą prowokować i dopierdalać – to najskuteczniej zwiększa ilość odpowiedzi.
Większa ilość treści (za którą nie trzeba płacić) to większa szansa że będziemy wyżej w wyszukiwarce lub znajdziemy się tam z nowymi frazami.

Krótko mówiąc Rynsztok 2.0

I myślę że to nie tyle ludzie są głupi, czy chamscy, po prostu wpisy kretynów są lepiej widoczne. A to kolei tylko i wyłącznie zasługa konsumentów tych treści.

A skoro o konsumpcji mowa, to na podobnej zasadzie pierwsi chrześcijanie byli konsumowani na arenach. Nie dlatego że Neron był okrutny (bo tu był akurat racjonalny), tylko publika to uwielbiała. A przy okazji

jak sobie radzić z hejtami wykorzystując algorytm Facebooka?

To metoda rodem z Rynsztoka 2.0. Jeśli ktoś w dyskusji na Facebooku czy innym dużym portalu gdzie działa mechanizm podbijania postów z większą ilością reakcji (a działa na wszystkich największych) – jeśli ktoś cię przyhejtuje, to zacznij odpowiadać na inne komentarze i na nie reagować. Wtedy „zakopiesz” ten niekorzystny dla siebie.

Na końcu wpisu zdradzę Ci moją autorską metodę na radzenie sobie z „niezamówionymi” opiniami, a póki co, jeszcze kilka ogólnych zasad jak sobie radzić z hejtem w necie, bez radzenia sobie z nim:

Proste recepty jak sobie (nie) radzić z hejtem

Zasadnicza odpowiedź powyżej. Nie należy sobie radzić z hejtem angażując się, odpowiadając, inwestując w niego swój czas i uwagę.

Jakich nieoczekiwanych rzeczy należy unikać po zetknięciu się z hejtem?

Zetknąwszy się z hejtem, należy się oczywiście „odetknąć” (szkoda że nie ma takiego słowa).
Ale uwaga, nie należy też oglądać reklam (jesteśmy bardziej podatni na sugestię), robić zakupów (większa szansa zakupów kompulsywnych), czy sięgać po przekąskę (większa szansa przekąszenia przekąski 😜).

Jak nie walczyć z hejtem, czyli jakie rady przeczytacie na portalach kobiecych a są po prostu głupie:

„Spróbuj zrozumieć hejtera”

Olej rady że hejtera powinno się starać zrozumieć. To tak jakby sobie radzić z wdepnięciem w gówno przez próbę odnalezienia w nim jakichś ciekawszych nut zapachowych lub smakowych.

„Spróbuj mu pomóc”

Oczywiście nie pomożesz a będziesz promować niewłaściwy sposób radzenia sobie z problemami, czyli wylewanie na kogoś pomyj w internetach. Wtedy było by to legitne i godne pochwały bo gwarantowałoby pomoc.

Kiedy jednak trzeba sobie radzić:

Kiedy hejt narusza Twoje dobra osobiste (są jakieś zła osobiste? :p) – wtedy należy sobie radzić z hejtem bo można tu osiągnąć sukces przez podjęcie kroków prawnych i zyskać na tym odszkodowanie. Należy wtedy zabezpieczyć dowody i udać się do prawnika. Print screen wykonasz wciskając przycisk [print screen]. Następnie wklejamy do dokumentu graficznego po czym zapisujemy w strawnym formacie. Jak coś zapraszam na mój kurs lub warsztaty indywidualne z obróbki zdjęć :p

Kiedy hejt prywatny staje się hejtem służbowym, czyli hejtują nie Janusza Kowalskiego ale Janusz Kowalski Photography. No niestety wtedy reagować trzeba (zapraszam na szkolenie „Trudny klient w fotografii” – aż trudno uwierzyć ile prywaty można załatwić w jednym akapicie)

jak sobie radzić z hejtem

Statystyka

Typowym autorem polskiego hejtu jest niezbyt wykształcony facet przed 24 rokiem życia, więc może jeśli interakcje z ta grupą docelową nie są twoim priorytetem to może nie warto poświęcać czasu na śledzenie ich toku rozumowania. Swoją drogą moją kiedyś byli. Przez 12 lat pracowałem w branży gier, gdzie kluczowy produkt był kierowany do gentlemanów płci męskiej w wieku lat około 16. I wiem z autopsji że typowy przedstawiciel tej grupy często uważa hejterskie wpisy za naturalny sposób załatwiania swoich spraw, zaspokajania potrzeb emocjonalnych a równocześnie samokrytyka jeszcze się nie do końca rozwinęła.

Dziś zajmuję się szkoleniami i fotografią i muszę powiedzieć że w tym branżach i na grupach tematycznych dawanie informacji zwrotnej i poziom rozmowy wygląda zupełnie inaczej.

Kilka uniwersalnych i prostych rad jak sobie radzić z hejtem:

  • jeśli widzisz hejt to przestań patrzyć na hejt i przyjrzyj się temu co czujesz
  • blokuj gnoja
  • jeżeli widzisz hejt to może jesteś nie w tym forum co potrzeba
  • nie udostępniaj zbyt osobistych informacji to nie będziesz podatny na osobiste skrzywdzenie. Jeśli udostępniasz zdjęcia do oceny to lepiej żeby to były zdjęcia ulubionego „pieseła” a nie ulubionej żony czy dzieci. Zakładam tutaj że żona jest Ci bliższa niż pies, bo tu bywa różnie.
  • nie odpowiadaj od razu
  • zrozum że internet to nie normalny sposób komunikacji interpersonalnej, użytkownicy są bardziej krytyczni i agresywni, więc typowe kompetencje komunikacyjne się nie sprawdzą. Tu trzeba umieć się zdystansować i mieć to w dupie. Hejter ma na celu prowokowanie innych (dla chorej przyjemności lub na zlecenie portalu), bywa osobą o zaburzonym poczuciu własnej wartości, która zyskuje przyjemność i poczucie kontroli wytrącając innych z równowagi. No i po ostatnie, jeśli ktoś w głębi serca czuje się zerem to cudze osiągnięcia sprawiają, że czuje się źle a wtedy przyjemniej jest komuś dojebać, strącając go z jego piedestału.
  • po ostatnie – zrozum że łatwiej jest się wypowiedzieć w jakimś temacie osobie która nie ma o nim pojęcia. Bo jeszcze nie wie, że o czymś nie wie, więc cechuje ją przesadna pewność siebie. W ten właśnie sposób internet promuje pewnych siebie kretynów. (jak nie być pewnym siebie kretynem zaraz w Antyporadniku)

Nie każdy hejt jest hejtem

Bo jest też coś takiego jak negatywna opinia. Jednym z objawów nieprzystosowania do komunikacji internetowej jest przekonanie że opinia musi być pozytywna lub jest to hejt. Niestety ten syndrom dotyczy ogromnych rzesz początkujących fotografów wrzucających na Facebooka zdjęcia które aż bolą, w oczekiwaniu na pochwały. Niestety często w wypadku negatywnej opinii sami zaczynając pluć jadem.

Jest to oczywiście słabe choć mnie dużo bardziej drażnią setki lajków przy całkowicie gównianych zdjęciach, tylko dlatego że przyciągają uwagę przez niepotrzebną nagość lub agresywne kolory.

Na koniec obiecałem moją autorską radę na głupie opinie na Twój temat w Internecie, A brzmi ona:

Potrzebujesz opinii to zapytaj konkretną osobę daj coś w zamian

Proś o opinię osoby które są autorytetem w danej dziedzinie i zawsze oferuj coś w zamian (pieniądze, jabłko, testimoniala, zapoznanie się z jej ofertą – cokolwiek uznasz za stosowne ale niech będzie coś)

Jeśli starasz się aktywnie o opinię danej osoby i ona zna się na rzeczy to jest mała szansa że to będzie opinia hejterska. Co więcej, aktywne staranie się o czyjąś opinię i dawanie czegoś w zamian, automatycznie uodparnia na opinie „niezamówione”. Swoją drogą osobiście uważam że lepiej by było zapłacić 100 zł za jedną rozsądną radę niż przyjąć za darmo 100 głupich. Zaoszczędzisz stówkę ale stracisz czas i nerwy i dalej niczego się nie dowiesz. Tak działa dysonans poznawczy – kiedy się starasz o potrzebą opinię i zaczynasz coś oferować w zamian, to niezamówione przestają być atrakcyjne jak ulotki w skrzynce pocztowej.

Przy okazji, jeśli i Ty jesteś nieszczęśnikiem który potrzebuje opinii o swoich zdjęciach, skontaktuj się śmiało przez tą stroną, może uda mi się coś poradzić, a jabłka lubię jak coś.

Natomiast jeśli uważasz że ten wpis jest bardziej pożyteczny niż czytanie chamskich komentarzy to zapraszam do komentowania. Udostępnij jeśli uważasz że się komuś przyda. Albo wklej w hejterskiej dyskusji na Facebooczku a nie będziesz musiała się wysilać i samodzielnie wpisywać odpowiedzi za każdym razem tracąc czas i nerwy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *